czwartek, 16 października 2014

GSB dzień 16


DZIEŃ 16: Schronisko PTTK "Chatka Puchatka" na Połoninie Wetlińskiej - Wołosate


Data: 24.VIII.2014


Dzienny dystans: 33,4 km (GSB) + 6,7 km (wejście na Tarnicę, dojście do Ustrzyk Górnych)
Wyprawowy dystans: 497,3 km (GSB), 524,9 km (całość)*
Dobowa suma podejść: 3394 m
Dobowa suma zejść: 3958 m
Suma podejść (cała wyprawa): 22444 m
Suma zejść (cała wyprawa): 22150 m

Najwyższy punkt na trasie GSB - dzień 16: Tarnica (1346 m n.p.m.); Halicz (1333 m n.p.m.) (sam GSB)
Najwyższy punkt na trasie GSB (całość): Babia Góra / Diablak (1725 m n.p.m.)


Schroniska turystyczne i inne obiekty noclegowe na trasie:
Schronisko PTTK "Chatka Puchatka" na Połoninie Wetlińskiej:    http://www.bieszczady.net.pl/chatkapuchatka/
Schronisko PTTK "Kremenaros" w Ustrzykach Górnych:    http://www.kremenaros.com.pl/    lub    Facebook

Trasa:


BIESZCZADY: -  Schronisko PTTK "Chatka Puchatka" (1228 m n.p.m.) -  Brzegi Górne (738 m n.p.m.) -  Połonina Caryńska (1297 m n.p.m.) -  Ustrzyki Górne (656 m n.p.m.) -  Szeroki Wierch (1240 m n.p.m.) -  Szeroki Wierch (Tarniczka) (1315 m n.p.m.) -  Przeł. pod Tarnicą (1276 m n.p.m.) -  Tarnica (1346 m n.p.m.) Przeł. pod Tarnicą (1276 m n.p.m.) -  Przeł. Goprowska (1160 m n.p.m.) -  Kopa Bukowska (1320 m n.p.m.) -  Halicz (1333 m n.p.m.) -  Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) -  Przeł. Bukowska (granica państwa) (1120 m n.p.m.) -   Wołosate (724 m n.p.m.) KONIEC GSB  Ustrzyki Górne (656 m n.p.m.)

nie wliczono dystansu związanego z poszukiwaniem GSB, dojściem do miejsc noclegowych oraz przeznaczonego na zwiedzanie m.in. uzdrowisk (kilkanaście km).

Trasa GSB - dzień 16. Opracowanie własne w QGIS-ie. Podkład WMS (geoportal).


Profil topograficzny 16 dnia wyprawy GSB.

W ostatni dzień wyprawy obudziłem się o godzinie 6:20. Wstając i schodząc z bagażem do jadalni schroniska jak najciszej się da, rozpocząłem przygotowania do ostatniego odcinka mojej wyprawy. Pogoda, zgodnie z zapowiedziami była fatalna. Od nocy bez przerwy padał intensywny opad. Na domiar złego było dosyć chłodno. Ubierając płaszcz przeciwdeszczowy wychodzę na szlak około godziny 7:00. 
Pogoda jest fatalna. Wiedząc, że nie mogę sobie pozwolić na zbyt długie chwile zwłoki ruszam szlakiem () w dół. Spod schroniska PTTK na Połoninie Wetlińskiej, GSB () opada ostro na przełęcz Brzegi Górne. Schodziłem bardzo ostrożnie, gdyż szlak wiedzie skalistą i stromą dróżką. Na dodatek była ona mokra, a więc było bardzo ślisko. Na wysokości około 1100 m n.p.m., minąłem górną granicę lasu i mogłem chociaż odrobinę osłonić się przed deszczem. Trasa () obniżając się do Brzegów Górnych, kilkakrotnie przechodzi jeszcze przez odsłonięte tereny, ukazując widoki na doliny (niestety widoczność była tego dnia kiepska). W końcu przekraczając potok Dwernik dochodzę do pustej budki Bieszczadzkiego Parku Narodowego (wczesna pora), gdzie pod zadaszeniem decyduję się na chwilę schronić przed deszczem.
Wykorzystując odpoczynek zjadam śniadanie. W międzyczasie deszcz na chwilę ustąpił. Korzystając z nadarzającej się okazji ruszam więc w dalszą drogę (), powoli opuszczając Brzegi Górne i kierując się na stok Połoniny Caryńskiej.
Brzegi Górne to wioska zamieszkiwana obecnie przez jedną rodzinę. W przeszłości liczba ludności miejscowości przekraczała ponad pół tysiąca mieszkańców. Pozostałością po ówczesnych mieszkańcach jest znajdujący się niedaleko Głównego Szlaku Beskidzkiego na stokach Połoniny Caryńskiej cmentarz greckokatolicki.

Salamandra plamista - częsty gość tego dnia na trasie. 

   Cmentarz greckokatolicki w Brzegach Górnych.

Z przełęczy czerwony szlak () wspina się bardzo ostro na masyw Połoniny Caryńskiej (na długości ok. 2,8 km, pokonuje się niemal 500 metrów przewyższenia). Od wysokości ok. 950 metrów trasa () opuszcza las i wychodzi na połoninę. Niestety widoczność tego dnia była kiepska. Zauważyć można było co najwyżej oddalone o kilkadziesiąt metrów obiekty (powodem były nisko zawieszone chmury). Wreszcie po bardzo męczącym podejściu () udało mi się wyjść na grzbiet. Zaraz po wyjściu nagle zmienia się pogoda. Silny i porywisty wiatr, z zimnym deszczem oraz drobnym gradem. Trudnością staje się zrobienie kolejnego kroku. Znalazłem się w zasięgu oddziaływania nawietrznej strony masywu.
Idąc wolno skalistym grzbietem mijam po drodze wychodnie skalne. Z Połoniny Caryńskiej rozciągają się wspaniałe widoki na gniazdo Tarnicy, Połoninę Wetlińską, czy Wielką i Małą Rawkę. Niestety, nie było mi dane je dzisiaj zobaczyć. GSB () wiedzie przez najwyższy punkt Połoniny Caryńskiej - Kruhly Wierch, położony na wysokości 1297 m n.p.m.. Następnie schodzi na przełęcz (w międzyczasie dochodzi do niego zielony szlak z Małej Rawki na Przeł. Przysłup).

 Na połoninie - w stronę szczytu Kruhly Wierch.

Kruhly Wierch (1297 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Połoniny Caryńskiej.

Po zejściu na przełęcz (1206 m n.p.m.) trasa wspina się w stronę kolejnej kulminacji (1239 m n.p.m.) na Połoninie Caryńskiej. 
Połonina Caryńska składa się z 4 kulminacji oddzielonych przełęczami. GSB przebiega przez dwa środkowe, w tym najwyższy z nich - Kruhly Wierch. 
Cały czas towarzyszą mi na szlaku () ładne wychodnie skalne. 
Pogoda na grzbiecie połoniny była fatalna. Silny wiatr utrudniał swobodne poruszanie po szlaku. Na jedyne chwile spokoju (brak deszczu i wiatru) mogłem liczyć, gdy znajdowałem się po zawietrznej stronie stoku, osłonięty skałami (SW), z kolei będąc po nawietrznej stronie (NE), poruszanie się było mega trudne (w tych miejscach nie mogłem się doczekać zmiany ekspozycji stoku).
Za trzecim wierzchołkiem Połoniny Caryńskiej szlak () opada w stronę kolejnej przełęczy (1107 m n.p.m.). Mniej więcej w połowie tego zejścia, towarzyszący mi od jakiegoś czasu zielony szlak skręca w lewo w stronę Przełęczy Przysłup Caryński. Za przełęczą czerwony szlak () omija (trawersuje) ostatni, czwarty szczyt Caryńskiej (podobnie było z pierwszym), coraz stromiej schodząc w kierunku Ustrzyk Górnych. Dla łatwiejszej wędrówki, w niektórych miejscach zrobiono ziemno-drewniane stopnie. Dosyć szybko żegnam się z formacją trawiastą wchodząc w las. Mniej więcej w połowie zejścia z grani Połoniny Caryńskiej do Ustrzyk Górnych () znajduje się wiata turystyczna oraz kapliczka z figurą Matki Boskiej. 
Będąc  w połowie zejścia, wydarzyło się coś, czego w głębi duszy nie chciałem. Znowu odezwała się moja noga. Przemoczone ubranie nie sprzyjało mojemu poparzeniu. Lekko utykając, bardzo wolnym tempem dochodzę w końcu do doliny (). Po przekroczeniu potoku Rzeczyca i minięciu budki Bieszczadzkiego Parku Narodowego, skierowałem się drogą wojewódzką nr 896 w stronę schroniska i baru Kremenaros. Dotarłszy do baru (10:15 h) i nie wiedząc jeszcze jaką decyzję mam podjąć, postanawiam napić się gorącej herbaty z cytryną oraz zjeść ciepły obiad. Po raz pierwszy biorę tabletkę przeciwbólową, gdyż mimo wszystko chciałem zamknąć całą wędrówkę w 16 dniach, jak to zaplanowałem. Po godzinnym odpoczynku ból znika. Postanawiam jeszcze zamówić sobie nocleg na dzisiejszą noc w schronisku. Po czym ruszam w dalszą drogę około godziny 11:30.

 Wychodnie skalne na Połoninie Caryńskiej.

 Kapliczka z figurą Matki Boskiej, podczas zejścia z Połoniny Caryńskiej.

 Ustrzyki Górne.

  Bar i schronisko (z boku) Kremenaros w Ustrzykach Górnych.

Wróciwszy do Głównego Szlaku Beskidzkiego () podążyłem nim dalej drogą asfaltową (GSB po dojściu do drogi wojewódzkiej nr 896, skręca w lewo, by po ok. 100 metrach skręcić w prawo na lokalną drogę m.in. w stronę dyrekcji BPN (dolina potoku Terebowiec)). Trasa, asfaltową częścią doliny Terebowca jest praktycznie płaska. Po dojściu do budki BPN-u i okazaniu wykupionego już wcześniej czterodniowego karnetu wstępu do parku narodowego mogłem już wkroczyć w las. 
Po dojściu do wiaty turystycznej, szlak () skręca w prawo na bardziej nachyloną leśną drogę, w kierunku Szerokiego Wierchu. Trasa () choć pod górę, wciąż biegnie nieuciążliwym fragmentem do kolejnej wiaty turystycznej, położonej nad doliną potoku Zakopaniec. W wielu miejscach na tym fragmencie na bardziej podmokłych terenach istnieją drewniane platformy, umożliwiające swobodne przejście. Od kolejnej wiaty turystycznej zaczyna się już bardzo strome podejście. Niedaleko od niej mijam wykończonych trasą i pogodą turystów, zmierzających na Tarnicę. Po poinformowaniu ich o czasie, jaki ich jeszcze czeka ruszyłem dalej szlakiem. Kawałek dalej mijam młode trio dopiero rozpoczynające swoją przygodę z GSB. Po wymianie poglądów na temat pogody na połoninach (ja Połoninie Caryńskiej, oni Połoninie Bukowskiej) rozstaliśmy się, życząc sobie lepszej pogody. Wiedząc, że czeka mnie po raz kolejny spotkanie na szczycie z katastrofalną pogodą, ruszyłem przed siebie ()
Na wysokości około 1100 m n.p.m. opuściłem las, wychodząc na trawiaste połacie Szerokiego Wierchu. Będąc tuż przed pierwszym szczytem Szerokiego Wierchu (1240 m n.p.m.) (tuż przed przejściem na nawietrzną stronę stoku), zostałem zmuszony do zatrzymania. Silne podmuchy wiatru i grad z deszczem uniemożliwiały mi zrobienie kolejnego kroku. Każdy krok lądował nie tam gdzie chciałem. Musiałem mocno zaprzeć się kijkami trekkingowymi i czekać na lukę wietrzną, aby ruszyć dalej. W końcu zdobyłem pierwszy szczyt masywu. Nie zatrzymując się skierowałem się w stronę następnych trzech szczytów (). Ostatni z nich zwany jest także Tarniczką (1315 m n.p.m.). To najwyższy szczyt masywu Szerokiego Wierchu. Za nim znajduje się już zejście na Przełęcz pod Tarnicą (1276 m n.p.m.), będącą węzłem szlakowym.

W drodze na pierwszy ze szczytów Szerokiego Wierchu.

W drodze na pierwszy ze szczytów Szerokiego Wierchu.

Mając 15 minut (żółty szlak) do wierzchołka najwyższego szczytu polskiej części Bieszczad - Tarnicy, nie mogłem pomimo fatalnej aury nie zdobyć tej kulminacji. Droga na Tarnicę - 1346 m n.p.m. (szczyt nie leży na GSB), była ciężka (). Także tutaj musiałem się zatrzymać, gdyż zrobienie kolejnego kroku było dosyć niebezpieczne. Zdobywając po raz pierwszy ten szczyt musiałem zrobić sobie pamiątkową fotografię. Z pozoru prosta czynność, w dniu dzisiejszym wcale do łatwych nie należała. Podczas schodzenia () musiałem uważać jeszcze bardziej. Na szczęście bezpiecznie wróciłem na Przełęcz pod Tarnicą.

Tarnica (1346 m n.p.m.).

Z siodła pod Tarnicą trasa schodzi na Przeł. Goprowską (1160 m n.p.m.) (). W jej pobliżu znajduje się wiata, w której zrobiłem sobie dłuższy odpoczynek połączony z posiłkiem. Dalej GSB () trawersuje Krzemień (1335 m n.p.m.) i Kopę Bukowską (1320 m n.p.m.), przechodząc wśród wychodni skalnych. Za Kopą Bukowską szlak () skręca na południe w stronę Halicza (1333 m n.p.m.) i Połoniny Bukowskiej. Na wierzchołku Halicza (krótkie, strome podejście) znajduje się niewielki krzyż, który w przeszłości (przed postawieniem nowego) znajdował się na Tarnicy. Cały czas powinny towarzyszyć mi niezapomniane widoki na okoliczne góry, także te po stronie Ukrainy. Niestety pogoda wciąż nie dawała za wygraną :(.

     GSB trawersujący zbocze Krzemienia (1335 m n.p.m.).

Goryczka - piękna i pospolita roślina w Bieszczadach.

Wychodnie skalne na trasie Przeł. Goprowska - Halicz.

Krzyż na szczycie Halicza (1333 m n.p.m.).

Z Halicza GSB () biegnie na dystansie 2,4 km przez Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) do Przeł. Bukowskiej (1107 m n.p.m.) (granica z Ukrainą). Podobnie jak na wcześniejszych szczytach, także na Rozsypańcu znajduje się wiele wychodni skalnych. Podczas schodzenia z tego szczytu, nagle pogoda szybko zaczynała się poprawiać, ukazując mi krajobraz Połoniny Bukowskiej i Ukrainy. Doceniając tę szansę, zwalniam swoje tempo, aby móc pozachwycać się ostatnimi metrami drogi biegnącej przez połoninę.

 "Skałki" podczas zejścia na Przeł. Bukowską.

W stronę Przeł. Bukowskiej (1107 m n.p.m.). Z prawej Ukraina.

Widoki ze stoku Rozsypańca (1280 m n.p.m.).

Słupek graniczny na Przeł. Bukowskiej. Po prawej stronie znajduje się Ukraina.
       
 Stińska (1212 m n.p.m.) i Kińczyk Bukowski (1250 m n.p.m.) (dalszy plan).

Na Przeł. Bukowskiej znajduje się wiata turystyczna oraz nowoczesna jak na warunki na szlaku toaleta ;). Od przełęczy szlak () skręca na zachód, wiodąc przez 6,1 km utwardzoną drogą przez las. Jest to bardzo monotonny fragment trasy. W końcu doszedłem do asfaltowej drogi na terenie Wyżniego Końca - dawnego przysiółka Wołosatego. Widząc patrol straży granicznej uświadamiam sobie jak blisko granicy Polski, a także UE się znajduję. Dalej droga () już asfaltem wiedzie przez niewielką wioskę - Wołosate, będącą ostatnim punktem mojej wielkiej wyprawy. Zanim dochodzę do symbolicznej "kropki", mogłem podziwiać, wciąż jeszcze zasłonięte w chmurach Tarnicę i Szeroki Wierch, a także w oddali Połoninę Caryńską.

Wiata turystyczna na Przeł. Bukowskiej.

Utwardzona droga na trasie Przeł. Bukowska - Wołosate (Wyżni Koniec).

Wołosate - niestety powoli kończy się moja przygoda z GSB.

Wreszcie punktualnie o godzinie 18:00, dochodzę do "kropki" (początek/koniec GSB). Ogarnia mnie duma, że mimo trudności udało mi się przejść cały dystans w zaplanowanym czasie. Z drugiej strony towarzyszy mi też smutek, że to już koniec i powoli trzeba wracać do codziennych zajęć. Po zrobieniu sobie sesji zdjęciowej, decyduję się ruszyć pieszo niebieskim szlakiem () (6,2 km wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 897) do Ustrzyk Górnych (ponad godzinne oczekiwanie na przyjazd autobusu). Wreszcie około 19:30 wracam do baru Kremenaros, by zjeść zasłużony posiłek i udaję się spać do schroniska (21:30). W kolejny dzień czeka mnie już wielogodzinny powrót autokarem do Katowic.

 Koniec wielkiej przygody z GSB - Wołosate.

W drodze do Ustrzyk Górnych.

GSB na wideo:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz