niedziela, 28 września 2014

GSB dzień 11


DZIEŃ 11: Bacówka PTTK w Bartnem - Lubatowa


Data: 19.VIII.2014


Dzienny dystans:  49,4 km (GSB)
Wyprawowy dystans:  354,2 km (GSB), 375,1 km (całość)
Dobowa suma podejść: 1938 m
Dobowa suma zejść: 2175 m

Najwyższy punkt na trasie GSB - dzień 11: Magura Wątkowska (842 m n.p.m.)


Schroniska turystyczne i inne obiekty noclegowe na trasie:
Bacówka PTTK w Bartnem:    Facebook
- Schronisko "Pod Chyrową":    http://www.hyrowa.pl/
- Agroturystyka "Za Lasem" w Lubatowej:   http://www.agroturystykazalasem.pl/pokoje-iwonicz.html

Trasa:


BESKID NISKI: -  Bacówka PTTK w Bartnem -  Przeł. Majdan (625 m n.p.m.) -  Magura Wątkowska (842 m n.p.m.) -  Świerzowa (801 m n.p.m.) -  Kolanin (705 m n.p.m.) -  Przeł. Hałbowska (540 m n.p.m.) -  Kąty (307 m n.p.m.) -  Łysa Góra (641 m n.p.m.) -  Polana (651 m n.p.m.) -  Chyrowa (558 m n.p.m.) -  Pustelnia św. Jana z Dukli (500 m n.p.m.) -  Cergowa (716 m n.p.m.) -  Lubatowa (415 m.n.p.m.)

Trasa GSB - dzień 11. Opracowanie własne w QGIS-ie. Podkład WMS (geoportal).

Profil topograficzny 11 dnia wyprawy GSB.

Jedenasty dzień wyprawy rozpocząłem od pobudki o godzinie 5:40. Ustaliłem, że minimalnym celem na dzisiaj jest dojście do prywatnego schroniska turystycznego "Pod Chyrową", na temat którego usłyszałem w czasie swojej wędrówki, bardzo wiele pochlebnych uwag. Wyglądając za okno próbuję określić aktualną pogodę. Wydaje się, że zapowiadał się ładny ranek. Brak mojej 100% pewności wynikał z faktu położenia bacówki w lesie. Jeszcze tylko zjadam śniadanie i spakowany wyruszam w dalszą wędrówkę - kilkanaście minut przed 7:00. 
Czerwony szlak () po opuszczeniu Bacówki PTTK w Bartnem, biegnie łagodnie (niemal płasko) w stronę Przeł. Majdan (625 m n.p.m.). Fragment ten jest jednak dosyć uciążliwy, gdyż biegnie on terenem podmokłym (ciągle trzeba omijać bagna). Dodatkowo oznakowanie szlaku () pozostawia tutaj wiele do życzenia, a liczne ścieżki omijające zastoiska wody, rodzą dodatkową niepewność w wyborze właściwej trasy. Po dotarciu na przełęcz droga pnie się dosyć stromo w kierunku szczytu Magura (822 m n.p.m.) (). Wykorzystując znajdującą się na wierzchołku wiatę turystyczną, robię sobie krótką przerwę. Magura to szczyt zalesiony, na którym znajduje się ołtarz polowy i obelisk poświęcony osobie Jana Pawła II, który w czasie swojej wędrówki po Beskidzie Niskim w dniu 14.08.1953 r., jako ks. Karol Wojtyła odprawił tutaj Mszę św.. Na wierzchołku umieszczono także tablicę informacyjną na temat Magurskiego Parku Narodowego (m.in. o obowiązku opłaty za wejście na teren MPN). Opłatę za wejście na teren parku narodowego dokonuje się SMS-owo. Nie chcąc mieć zbędnych przygód, opłacam wejście wysyłając SMS-a (przynajmniej na Magurze nie ma problemu z brakiem dostępu do sieci ;-)). 
  
Pomnik poświęcony Janowi Pawłowi II na szczycie Magury (822 m n.p.m.). 

Po wejściu na teren Magurskiego Parku Narodowego, trasa () biegnie łagodnie (brak stromych podejść i zejść), dobrze oznakowanymi ścieżkami i drogami gruntowymi  w stronę Świerzowej (801 m n.p.m.).
Cały czas towarzyszą mi charakterystyczne dla MPN, na tej wysokości lasy bukowe (piętro regla dolnego).

 Buczyna karpacka w Magurskim Parku Narodowym (szlak po zejściu z Magury).

Za Świerzową, szlak () opadając skręca w kierunku SE, w stronę Ostrysza (nie osiągając tego szczytu), gdzie obok drogi gruntowej łączącej Jaworze z Świątkową Wielką, znajduje się kolejna nowiutka wiata turystyczna. Nie robiąc tutaj odpoczynku podążam dalej szlakiem (). Łatwość dostępu w to miejsce jest widoczna w postaci wielu spotkanych na szlaku grzybiarzy. Zastanawiając się, czy mogą oni zbierać grzyby w parku narodowym, otrzymuję odpowiedź na przydrożnych tablicach informacyjnych. Wnioskuję z nich jednoznacznie, że miejsce to zostało udostępnione dla grzybiarzy.
Kawałek za Ostryszem szlak () zaczyna się stromo wspinać na Kolanin (705 m n.p.m.), by jeszcze bardziej stromą trasą opaść na drogę między Świątkową Wielką, a Desznicą, gdzie postawiono kolejną wiatę turystyczną. Dalej GSB () biegnie bardziej łagodnym fragmentem przez 2,7 km, na Przeł. Hałbowską (540 m n.p.m.). Tutaj wyraźnie częściej na rzecz buków, pojawiają się charakterystyczne dla piętra pogórza gatunki (m.in. sosna). Przez Przeł. Hałbowską przebiega droga wojewódzka nr 992. Znajduje się tutaj także wiata turystyczna, w której postanowiłem zrobić sobie przerwę. 
Kilka minut od przełęczy (idąc żółtym szlakiem) znajduje się kirkut z tablicą upamiętniającą ok. 1260 ofiar - Polaków, głównie żydowskiego pochodzenia, rozstrzelanych przez hitlerowców.

 Kolanin (705 m n.p.m.).

Przeł. Hałbowska (540 m n.p.m.).

     Kirkut na Przeł. Hałbowskiej.

Z Przeł. Hałbowskiej czerwony szlak () wiedzie w okolice góry Kamień (nie osiągając szczytu), przechodząc w pobliżu wychodni skalnych (Obszar Ochrony Ścisłej Kamień). Zaraz za tymi formami skalnymi szlak () opada przez chwilę dosyć stromo do drogi gruntowej, by po chwili już łagodnie opadać w kierunku miejscowości Kąty. Po wyjściu z lasu, gdzie kończy się granica Magurskiego Parku Narodowego, pojawiają się otwarte przestrzenie z ładnymi widokami w kierunku Beskidu Dukielskiego i doliny Wisłoki.

Trasa wśród pól. Zejście w kierunku miejscowości Kąty.

Na GSB w kierunku Kątów.

Wisłoka w Kątach.

W Kątach na wysokości 307 m n.p.m., znajduje się najniższy punkt na całym Głównym Szlaku Beskidzkim (). Dochodząc do miejscowego sklepu robię kolejne zakupy prowiantu na dalszą drogę. Pogoda daje mi się we znaki na tych otwartych przestrzeniach. Upał jest nie do zniesienia. Korzystam z możliwości odpoczynku na przystanku autobusowym, po czym ruszam dalej stromym podejściem (bez odrobiny cienia) w stronę Grzywackiej Góry (567 m n.p.m.) (szczyt znany ze znajdujących się na nim: milenijnego krzyża papieskiego, platformy oraz kaplicy) (). W pobliżu szczytu biegnący tą samą trasą zielony szlak odchodzi w kierunku Grzywackiej Góry - szczyt niestety nie zdobyty przeze mnie, natomiast czerwony () skręca w prawo przez pola w stronę Łysej Góry (641 m n.p.m.). 
Uwaga!!! Na otwartych przestrzeniach po rozstaniu z zielonym szlakiem (kilkaset metrów polami), zupełnie brak oznakowań. Pojawiają się one ponownie po wejściu do lasu w okolicach Łysej Góry. 
Idąc dalej łagodnie lasem osiąga on wierzchołek Łysej Góry (641 m n.p.m.), z której roztacza się ładna panorama na Pogórze Jasielskie. Okolice wierzchołka tej góry zostały objęte rezerwatem przyrody Łysa Góra.

Kąty ze szlaku w kierunku Grzywackiej Góry.

Grzywacka Góra (567 m n.p.m.).

Pogórze Jasielskie widziane z trasy między Grzywacką Górą, a Łysą Górą.

Czerwony szlak z Łysej Góry (641 m n.p.m.).

Z Łysej Góry szlak () biegnąc przez 3,2 km, częściowo odsłoniętymi polami osiąga Polanę (651 m n.p.m.). Dalej już przede wszystkim lasem po 3,1 km dochodzi do Chyrowej (ostatni 1 km fragment jest bardzo stromy). Podczas zejścia do Chyrowej, kolejny raz pojawia się u mnie ból w okolicach piszczeli (prawa noga).
Chyrowa to wioska położona w Dolinie Śmierci (nazwa związana z poniesionymi stratami i zniszczeniami dokonanymi podczas operacji dukielsko-preszowskiej - walki między Armią Radziecką i Wehrmachtem we wrześniu 1944 roku.). GSB () po dojściu do szosy skręca w prawo, by po chwili zejść na lokalną drogę w kierunku miejscowej cerkwi p.w. Opieki Bogurodzicy z XVIII wieku. Świątynię niestety zastałem zamkniętą (podobnie było z tą w Wołowcu). Gubiąc, gdzieś oznakowanie w kierunku prywatnego schroniska turystycznego "Pod Chyrową", ponownie wychodzę na główną szosę, biegnącą przez Chyrową. Po krótkim zastanawianiu podejmuję decyzję o dalszej wędrówce (zegar wskazywał godzinę 15:30). 

Chyrowa (wioska i wzgórze) ze stoku Halki (Dani).

Cerkiew p.w. Opieki Bogurodzicy w Chyrowej.

Po kolejnych kilkuset metrach, Główny Szlak Beskidzki () odbija w lewo na leśną drogę w kierunku pustelni św. Jana z Dukli. Biegnąc łagodnie północno-wschodnimi stokami Kamiennej Góry, przez Garb osiąga po 4,6 km kościół upamiętniający tego świętego. Podczas krótkiego zejścia z Garbu, ból nogi staje się coraz bardziej nieznośny. Dochodząc do pustelni św. Jana z Dukli robię sobie dłuższy postój. W międzyczasie proszę również rodzinę o poszukanie jakiegoś noclegu w położonej w pobliżu Nowej Wsi, Lipowicy lub Dukli (miasto to szczególnie miałem ochotę zobaczyć). 
Pustelnia św. Jana z Dukli, założona została w 1769 r., zaraz po beatyfikacji bł. Jana. Obecna kaplica jest już 3 w historii tego miejsca i pochodzi z początków XX wieku. W poczet świętych bł. Jana z Dukli wyniósł w Krośnie 1997 roku, podczas swojej pielgrzymki do Polski św. Jan Paweł II. Obok kaplicy znajduje się drewniany dom rekolekcyjny ("dom pustelnika"), taras ze sztuczną grotą, mieszczącą źródełko (skorzystałem z okazji napełniając puste butelki na wodę) oraz kamienne kapliczki drogi krzyżowej.

Pustelnia św. Jana z Dukli.

Grota ze źródełkiem - Pustelnia św. Jana z Dukli.

Wnętrze kaplicy - Pustelnia św. Jana z Dukli.

Próbując uzyskać jakiekolwiek informacje o noclegu od podążających do pustelni turystów, napotykam samotnego turystę wędrującego w przeciwną stronę trasą Głównego Szlaku Beskidzkiego. Otrzymałem od niego kontakt do agroturystyki "Za Lasem" w Lubatowej. Jak zaznaczył nie był w niej, ale otrzymał ten kontakt od innej turystki, która tam zamierzała nocować. Po krótkiej pogawędce zatelefonowałem do właścicieli tego obiektu. Miła Pani zakomunikowała mi, że wolnych pokoi nie ma, ale istnieje możliwość noclegu w namiocie. Przystałem na tą opcję, w końcu trochę zaoszczędzę, a też nadrobię stracony czas podążając dalej czerwonym szlakiem (). W międzyczasie otrzymałem wiadomości od rodziny, z nr telefonów do innych kwater. Ból nogi nieco zelżał, więc ruszyłem w dalszą drogę. Na zegarze wybijała już 17:00.
Od pustelni św. Jana z Dukli, szlak () schodzi do ruchliwej drogi krajowej nr 9. Po skręcie w lewo, GSB na krótko biegnie szosą, by po chwili odbić w prawo na most nad Jasiołką i rozpocząć bardzo strome podejście na Cergową (716 m n.p.m.). Na odcinku ok. 3 km, podejście wynosi 430 metrów. Po wyczerpującym podejściu osiągam szczyt, na którym znajduje się żelazny krzyż.

 Droga krajowa nr 9 w Nowej Wsi - jedno z niebezpiecznych miejsc na GSB.

Jasiołka w Nowej Wsi.

Żelazny krzyż na Cergowej (716 m n.p.m.).

Podobnie jak strome było wejście, takie było też zejście z Cergowej. Dodatkowo podczas zejścia znów mocniej pobolewała mnie noga. Również pogoda przestała być dla mnie łaskawa. Zachmurzenie nieba było już znaczne i tylko pozostało mi czekać na deszcz, który w końcu przyszedł zaraz po wyjściu z lasu na otwartą przestrzeń, w pobliżu szosy między Jasionką i Lubatową. Idąc szosą (), już w płaszczu przeciwdeszczowym dochodzę w końcu pod wieczór do Lubatowej. Tam też ponownie telefonuję do agroturystyki "Za Lasem", w celu jej zlokalizowania. Mając to szczęście, że agroturystyka leży w pobliżu Głównego Szlaku Beskidzkiego (), przechodzę obok kościoła pw. św. Stanisława i skręcam w prawo na Turkówkę (przysiółek Lubatowej), gdzie czekał na mnie już nocleg w pokoju (właścicielka oznajmiła mi, że może mnie przenocować w jednym z pokoi, z racji przymusowego, dwudniowego wyjazdu wynajmujących go turystów - w konfrontacji z deszczową nocą była to dla mnie wspaniała wiadomość). Uszczęśliwiony tą informacją podążyłem żwawym krokiem w kierunku Turkówki (dwukrotnie pytając o drogę). Droga () cały czas biegnie asfaltem, w międzyczasie umożliwiając mi podziwianie wyróżniającej się w oddali Cergowej. 

Kościół parafialny p.w. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Lubatowej.

Widok na Cergową (716 m n.p.m.) i Lubatową ze stoków Żabiej.

Wreszcie docieram do agroturystyki "Za Lasem" (praktycznie będąc już bardzo blisko Iwonicza-Zdroju). Przed drzwiami oczekuje na mnie już właścicielka. Po wszystkich formalnościach związanych z zakwaterowaniem w pokoju, spotykam w kuchni turystkę, która w pewien sposób pomogła mi trafić w to miejsce (przekazała kontakt turyście, którego spotkałem przy Pustelni św. Jana z Dukli). Podczas miłej pogawędki dowiedziałem się, że wybrała się na miesięczną wędrówkę z Bieszczad w stronę Rabki-Zdroju. Nie wędrowała ona jednak ściśle GSB. Wielokrotnie zbaczała innymi szlakami, idąc przez ciekawe szczyty oraz zahaczając wiele miejscowości. 
Otrzymałem pokój (30 zł), z własną łazienką i telewizorem (pierwszy i jedyny raz). Mogłem nawet zobaczyć w telewizji prognozę pogody. Po kąpieli, mocno zmęczony i zaniepokojony nogą, położyłem się spać po 22:00.

GSB na wideo:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz