wtorek, 7 października 2014

GSB dzień 14


DZIEŃ 14: Komańcza - Cisna


Data: 22.VIII.2014


Dzienny dystans: 32,6 km (GSB)
Wyprawowy dystans: 435,3 km (GSB), 456,2 km (całość)
Dobowa suma podejść: 1243 m
Dobowa suma zejść: 1184 m

Najwyższy punkt na trasie GSB - dzień 14: Wołosań / Patryja (1071 m n.p.m.)


Schroniska turystyczne i inne obiekty noclegowe na trasie:
Schronisko PTTK w Komańczy:    http://www.pttk-komancza.pl/    lub    Facebook
- Bacówka PTTK "Pod Honem":    http://www.podhonem.pl/    lub    Facebook
- Agroturystyka / camping "Tramp" w Cisnej:    http://www.bieszczadytramp.pl/    lub    Facebook

Trasa:


BESKID NISKI: -  Schronisko PTTK im. I. Zatwarnickiego w Komańczy (490 m n.p.m.) -  Komańcza (450 m n.p.m.) BIESZCZADY: Prełuki (446 m n.p.m.) -  Duszatyn (496 m n.p.m.) -   Jeziorka Duszatyńskie (698 m n.p.m.) -  Chryszczata (997 m n.p.m.) -  Przeł. Żebrak (816 m n.p.m.) -  Jaworne (992 m n.p.m.) -  Wołosań (Patryja) (1071 m n.p.m.) -  Hon (820 m n.p.m.) -  Bacówka PTTK "Pod Honem" (657 m n.p.m.) -  Cisna (562 m n.p.m.)

Trasa GSB - dzień 14. Opracowanie własne w QGIS-ie. Podkład - WMS (geoportal).

Profil topograficzny 14 dnia wyprawy GSB.

Ostatni dzień drugiego tygodnia wyprawy, zgodnie z zapowiedziami synoptyków powinien być słoneczny. Budząc się o 6:30, zauważam że póki co zapowiedzi meteorologów się nie sprawdzają. Jest pochmurny ranek, z nisko zawieszonymi chmurami, ale na szczęście bezdeszczowymi. Wszyscy jeszcze śpią, więc jak najciszej się da, schodzę do jadalni położonej na parterze schroniska. Tam zjadam śniadanie i gotowy wyruszam o 7:30 w dalszą drogę.
Zaraz po wyjściu na szlak () udaję się w stronę Klasztoru Sióstr Nazaretanek w Komańczy (pierwsza boczna uliczka od schroniska). To właśnie w tym miejscu był internowany w dniach od 27 października 1955 - 26 października 1956 roku Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński. Wracając z powrotem na GSB (), po paru minutach zszedłem do doliny Osławicy. W tym miejscu kończy się moja przygoda z Beskidem Niskim. Czerwony szlak () biegnie doliną w stronę centrum Komańczy, wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 892 (fragment ten z powodu wymiany słupów energetycznych jest słabo oznakowany). W centrum wioski decyduję się na wypłatę z bankomatu (bodaj ostatnia miejscowość na trasie, w której jest to możliwe) oraz zakup prowiantu na dalszą drogę. 

Schronisko im. I. Zatwarnickiego w Komańczy.

Klasztor Sióstr Nazaretanek w Komańczy.

Główny Szlak Beskidzki (), skręca w lewo na drogę w kierunku Prełuk i Duszatyna, między kościołem p.w. św. Józefa i miejscowym skwerem z fontanną. Dalej trasa wiedzie kawałek asfaltem, po czym biegnie drogą gruntową (ostre, krótkie podejście) na pierwsze wzniesienia Bieszczad. Po krótkim zejściu szlak () dochodzi do Prełuk (dolina Osławy). Prełuki to maleńka miejscowość z liczbą ludności nie przekraczającą 10 osób (2006 r.). Idąc dalej w górę doliny Osławy () mijałem tzw. Łokieć - rezerwat przyrody chroniący meander rzeki ("Przełom Osławy pod Duszatynem"). Po następnych kilkuset metrach witała mnie już brama osady Duszatyn, w której jedyną zabudowę stanowią pochodzące z końca lat 50 XX budynki pracowników leśnych. Wcześniejsza zabudowa, w tym cerkiew została kompletnie zniszczona i nie pozostał po niej praktycznie żaden ślad.

   Skwer z fontanną w Komańczy.

Łokieć - rezerwat przyrody "Przełom Osławy pod Duszatynem". 

Brama wjazdowa do osady Duszatyn.

W końcu GSB () odbija w lewo na drogę gruntową wzdłuż potoku Olchowaty, w kierunku Jeziorek Duszatyńskich (dystans z Duszatyna do Jeziorek Duszatyńskich to około 3,6 km). Początkowo trasa () biegnie łagodnie (szlak czasami zbacza na równolegle biegnące z drogą ścieżki leśne), jednak przed samymi jeziorkami wkracza na bardziej stromą drogę. Wreszcie pogoda się poprawia i Słońce zaczyna coraz mocniej przygrzewać. Na szczęście w lesie liściastym (buczyna karpacka) powietrze jest znacznie chłodniejsze.
Jeziorka Duszatyńskie to ciekawa osobliwość przyrodnicza regionu. Składa się ona z 2 (w przeszłości 3) jeziorek osuwiskowych. Powstały one 13 kwietnia 1907 roku, w wyniku oderwania zachodniego zbocza Chryszczatej i zatamowania wody potoku Olchowatego w kilku miejscach. Postanawiam zrobić sobie w ich pobliżu krótką przerwę.

Jedno z Jeziorek Duszatyńskich.

Za tymi ciekawymi zbiornikami wodnymi, trasa () przez około 2,5 km, wspina się stromo do góry, aż na wierzchołek Chryszczatej (997 m n.p.m.). To pierwszy poważny szczyt w Bieszczadach Zachodnich. Szczyt w całości porośnięty lasem. Na czubku Chryszczatej znajduje się betonowa wieża geodezyjna oraz ławka na której zrobiłem sobie kolejny postój.

Szczyt Chryszczatej (997 m n.p.m.).

Ze szczytu szlak () schodzi na Przeł. Żebrak (816 m n.p.m.). W przeszłości przez przełęcz przebiegał trakt handlowy, a na grzbiecie znajdowała się karczma, zwana Żebrakiem. Jest tutaj wiata turystyczna, w której można odpocząć. Z Przełęczy Żebrak trasa () wiedzie coraz wyżej i stromiej w stronę Jawornego (992 m n.p.m.) (ze szczytu można dojść po ok. 2 km, do bazy namiotowej w Rabem), skąd po około 3 km dociera do najwyższego szczytu Wysokiego Działu (Pasmo Wołosania) - Wołosania, zwanego także Patryją (1071 m n.p.m.). Za szczytem las na chwilę się przerzedza pozwalając zobaczyć mi panoramę.
Warto dodać, że GSB od opuszczenia Duszatyna (dolina Osławy), aż do granic Bieszczadzkiego Parku Narodowego przebiega przez tereny Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego. Zgodnie z relacjami innych wędrowców GSB (źródła internetowe), bardzo wielu z nich spotykało tutaj żubry. Mnie niestety nie udało się natknąć na te piękne zwierzęta, choć bardzo na to liczyłem.
Z Wołosania GSB () systematycznie schodzi w kierunku Cisnej. Po drodze pojawia się kilka kulminacji z niewielkimi podejściami takie jak m.in.: Sasów (1010 m n.p.m.), Berest (942 m n.p.m.), czy Osina (963 m n.p.m.).

Wiata turystyczna na Przeł Żebrak (816 m n.p.m.).


Na szlaku między Jawornym, a Wołosaniem.

Wołosań (1071 m n.p.m.).

Dolina Solinki. Po lewej Berdo (1041 m n.p.m.), z prawej Matragona (990 m.n.p.m.).

Po pokonaniu Osiny, nagle zaczyna (po dwóch dniach spokoju) ponownie boleć mnie noga. Ból jest dosyć silny, dlatego decyduje się zrobić odpoczynek. Nie zdaje się on na wiele dlatego ściągam opatrunek, który zakładałem codziennie na nogę (schładzanie lodem, smarowanie maściami przeciwzapalnymi). Z przerażeniem obserwuję, że doznałem oparzenia skóry. Już bez opatrunku (znacznie łatwiej się szło) schodzę, momentami stromo (zwłaszcza ostatni fragment z Honu (820 m n.p.m.) wzdłuż wyciągu) do Bacówki PTTK pod Honem (). Tam robię sobie ponad godzinny odpoczynek (ciepły obiad, lokalne piwo). Decyduję się w końcu poszukać w Cisnej () apteki, żeby farmaceuta coś mi poradził. Niestety w wiosce Punkt Apteczny był już zamknięty od 10 minut. Wtem przypomniałem sobie, że wrzuciłem do plecaka, jeszcze tydzień przed wyprawą znakomity medykament - maść arnikową. Pozostało mi jeszcze znaleźć miejsce na nocleg. Wybór padł na pole kempingowe położone tuż za stacją i torami Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej.

Bacówka PTTK pod Honem.

Widok spod Bacówki PTTK pod Honem.

Kościół p.w. św. Stanisława Biskupa w Cisnej.

Po rozbiciu namiotu (godz. 16:30) wyruszyłem jeszcze na zakupy do sklepu. Kładąc się spać około 21:00, wierzyłem, że stan mojej nogi ulegnie poprawie.

Pole namiotowe "TRAMP" w Cisnej.

GSB na wideo:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz